11 czerwca 2007

Pastelowa ciocia.

Jakoś tak ostatnio na nowo zdałam sobie sprawę z istnienia pewnego takiego konstruktu, który nazywa się imidż. Odwykłam, zapomniałam, w końcu jesteśmy dorośli, autokreacja to jakieś bzdety, a jaka jestem każdy przecież widzi. Tak mi się zdawało, aż sobie uzmysłowiłam, że ostatnimi czasy, z racji różnych wykonywanych zajęć i zaangażowań, mam jednak do czynienia z wieloma osobami. I że te osoby nie mają czasu ani potrzeby wgłębiać się w meandry mojej osobowości, a jakieś tam osądy wydają, bo to rzecz ludzka. Normalne i zupełnie nieuniknione. I tu zabawna część, wygląd, rekwizyty, pracują w takich sytuacjach, a ja oczywiście tego znaczenia w swojej naiwności nie doceniam, traktuję je z totalnym lekceważeniem. No i właśnie, zdarzyło mi się ostatnio usłyszeć co nieco o pastelowej cioci i uroczej babci na swój temat. Może czasem prowokuję w tę stronę, mea culpa, no ale jednak mnie to drażni. Czy ja muszę chodzić w tandetnych trampkach, żeby ujawnić swój temperament? Wolałabym odpuścić sobie te gry i autoprezentacje. Trzeba jednak funkcjonować w jakiejś konkretnej rzeczywistości. Albo nie trzeba. Bylebym tylko nie skończyła jak pewna sympatyczna, choć dojrzała w latach nauczycielka, która imidż forsowała nader intensywnie, nosząc legginsy i plastikowe buty.

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

czyżby moja nauczycielka od biologii?

gdy to czytam, cieszę się, że pomyślałyśmy o wspólnym wypadzie do fryzjera, zawsze to jedna z form powiewu świeżości i patent na tzw. show off;)

i błagam, chyba nie chciałabyś być emo...
a Twoja czerwona sukienka (moja ulubiona) kreuje Cię raczej na wampa a nie ciocię^^

buziak!

Anonimowy pisze...

Paulina, Twoje porównania są... inetresujace,
nie ma dwóch zdań,

Jak chodzi o mnie, Ciocia jakoś mnie nie kręci,
nawet do niej nie paujesz,
nawet jak Szymon(mój brat) do Ciebie się tak zwraca,

ale trampkami nie pogardzę, choć może raczej nie,
bo "platfusa" można przez nie dostać,
a i tak masz już sporą stopę :), żarcik ^___^

Dobrze, dziwczyny, że powiedziałyście o fryzjerze,
bee wiedział, jak sie zachowwać jak bedziecie po zabiegu...uf

Emo, jest we wnętrzu, tapeta to tandeta,

Weronika pisze...

Paulinko!

od biologii? to znaczy że jest ich więcej! może tworzą osobny gatunek? zrzeszają się potajemnie w piwnicach szkoły i wymyślają czym zaszokować biedną bezbarwną młodzież..

z fryzjera się cieszę i bardzo boję co to będzie... 9 cm to dużo..

re wamp: kobieta zmienną jest jak wiadomo;)

Miłoszku!

trochę mi głupio że Szymon mnie tak nazywa, ale z drugiej strony bardzo przyjemnie, tu mnie macie, plączę się w zeznaniach;]!

tapeta to tandeta, pewnie tak, i to powiedział pierwszy petrowy artysta-gadżeciarz, hihi, niektórym to bardzo pasuje, inni wyglądaliby jak przebierańcy, nie nadążam za modą, świat się za szybko kręci...

Nie myślicie że standardy wyglądania są w Warszawie kosmicznie wysokie? Czasem ludzie są ładnie zrobieni, czasem przerysowani, normalnie Nowy Jork wymięka...

Anonimowy pisze...

jak się idzie po krakowskim przedmieściu to widać bardzo wyraźnie,
no cóż, nie
wiem czy Nowy York wymięka,
mam tylko porównanie z Londynem,
to, co rózni ludzi ubierających sie tam a tutaj lansujących się pseudoartystów to to, że
tamci wyglądają naturalnie z tym, co mają na sobie a u naszej młodzieży tego się nie odczuwa,
niektórzy myślą, ze jak kupią coś z lumpeksu, jakiś babciny jaskrawy ciuszek to starczy,
i tutaj wielu się przecenia

ale z drugiej strony,
po co ja to piszę,
sam nie czuję gustu jak sie ubieram,
ale najważniejsze, żeby każdy był w wsoich ubraniach jak we wlasnej skórze,
ach, raju, znowu zabłysnąłem
:p

Anonimowy pisze...

dobrze bracie.dobrze prawisz..miło tam u Was na Petrze.Zakusia..eh,dobre słowo było.fajnie było was wszystkich widzieć..mówiących o Bogu.Takie budujące:)

alicja

Anonimowy pisze...

a wybierasz/wybieracie się na WST w pt.na koncert?:)

Weronika pisze...

no ja nie... już mam piątek zajęty...
opowiecie jak było! a co to dokładnie będzie?

Anonimowy pisze...

ciekawie prawicie...


ale ja lubie trampki



i nie jestem emo :)

Anonimowy pisze...

Daniel z Filipem śpiewają!
co prawda to nie kaliber sprzedawcy telefonów śpiewającego arie operowe, ale warto iść;)

Anonimowy pisze...

zawsze dobrze wyglądałaś, z taką urodą mogłabyś chodzić w worku na ziemniaki, a i tak byłabyś najpiękniejszą dziewczyną w Warszawie.