16 lipca 2007

Gdzie jest Weronika?

Wakacyjnie niby, ale jakieś te wakacje bardzo niekonkretne póki co, ciągle mnóstwo pracy (kierunek Oldenburg już za tydzień!), trochę kręcenia się w kółko, dużo przeżyć, nieco wzruszeń... Zdrowo dzisiaj poleniuchowałam i zaczęłam sobie myśleć, że może to odpowiedni moment, żeby się bardziej nastroić na samą siebie, przypomnieć sobie nieco Weroniki, stęskniłam się sama za sobą.
Paskudny narcyzm, powie ktoś, a ja ktosiowi odpowiem, że to też mi się przytrafia, owszem i mea culpa, ale tym razem właśnie nie narcyzm, a zdrowa miłość własna. Czy tak można? Ja się będę upierać, że jak najbardziej, i że nie tylko zdrowa, ale i pożądana. Nie chodzi mi bynajmniej o promowanie egocentryzmu, takiego życia zdążyłam już doświadczyć i stwierdzam, że smakuje dość kwaśno. Przydługawe wpatrywanie się w siebie ani nie pomaga, ani nie uszczęśliwia.
Bardziej mam na myśli moment, kiedy można na chwilę przymknąć buzię, przestać gadać i pobyć sobie, posłuchać. Taki mały reset. Uśmiechnąć się nad sobą trochę. No i właśnie się uśmiecham. Nie wszystko jest proste, nigdy nie będzie, ale czuję się bardzo szczęśliwa. I chcę to zapamiętać dobrze, niech mi ten czas nie umknie.

13 lipca 2007

Notatki z Dziwnówka

Jezus bardzo dużo robił, dużo przemawiał. Ale w sumie niesamowicie rzadko mówił o samym sobie, o swoim usposobieniu, upodobaniach. A jak już powiedział, to powiedział. Jeden z nielicznych takich tekstów jest w Ewangelii Mateusza 11:29 - "uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych".
Pokorny? Co miał na myśli? Co my mamy na myśli, gdy myślimy o pokorze? Lękliwość, znerwicowanie, przyzwolenie na bycie wykorzystywanym przez otoczenie? Szukanie ugody za wszelką cenę, także cenę swojej godności i swoich racji? Chyba nie mówił tego o sobie Jezus, ten, który wywalał stoły świątynnym handlarzom, który twierdził, że ma moc zmienić życie każdego człowieka? Takiego usposobienia z pewnością nie miał ten, który był mistrzem w obnżaniu hipokryzji? Czy pokorny człowiek może powiedzieć sam o sobie, że jest pokorny? Obietnica jest nie bylejaka - ukojenie dla duszy. Warto wgryźć się w temat, wyjść poza ogólniki i intuicje, wejść w konkret.
Na początek definicja. Elegancko, psalm 131. Czytam werset po wersecie. Jeszcze mi pobrzmiewa w głowie jak to piszę. Sama pokora się nie pojawia, ale cały opis jest w samym sercu tego pojęcia. Niewątpliwie. Niesamowity obraz. DZIECKO. Wyobrażam sobie kilkumiesięcznego niemowlaka. Z kim rywalizuje? Przed kim się chełpi? Gdzie jego megalomania, dokąd sięgają jego ambicje? Najbardziej mnie poraża siła związania z rodzicami. Totalna zależność. Bez nich nie przeżyje dnia. Niemowle potrzebuje mamy i doskonale o tym wie. Potrzebuje jej ciepła, jej miłości, jej pożywienia. Ona jest jego bezpieczeństwem. Zależność to takie słowo, co bije nas po uszach. Każe zgiąć kark. Przyznać własną niewystraczalność. Trudne dla naszego JA wypolerowanego, wyniesionego na ołtarze. Ale stop. Na zależności nie koniec. Kto ma dziecko, zrozumie lepiej. Taki niemowlak w ramionach matki to najbardziej godne stworzenie we wrzechświecie. Nie ze względu na swoje osiągnięcia. Nie ze względu na cokolwiek. Jest jej dzieckiem, i to wystarczy, by był najcenniejszym skarbem. Może mieć piękne blond kędziorki i słodką buzię. Jest najdroższym skarbem. Może mieć porażenie mózgowe albo zespół Downa. Jest najceniejszy.
Pokora. Znać swoje wywyższenie i znać swoją niemoc. Rozumieć, kim się jest. Odnaleźć swojego miejsce przed Bogiem i ludźmi. Wszystkie idiotyzmy związane z pychą tracą wtedy jakiekolwiek uzasadnienie. Zgięcie karku trochę boli, fakt, ale możemy się uczyć od Mistrza (Fil 2:5-11).