16 lipca 2007

Gdzie jest Weronika?

Wakacyjnie niby, ale jakieś te wakacje bardzo niekonkretne póki co, ciągle mnóstwo pracy (kierunek Oldenburg już za tydzień!), trochę kręcenia się w kółko, dużo przeżyć, nieco wzruszeń... Zdrowo dzisiaj poleniuchowałam i zaczęłam sobie myśleć, że może to odpowiedni moment, żeby się bardziej nastroić na samą siebie, przypomnieć sobie nieco Weroniki, stęskniłam się sama za sobą.
Paskudny narcyzm, powie ktoś, a ja ktosiowi odpowiem, że to też mi się przytrafia, owszem i mea culpa, ale tym razem właśnie nie narcyzm, a zdrowa miłość własna. Czy tak można? Ja się będę upierać, że jak najbardziej, i że nie tylko zdrowa, ale i pożądana. Nie chodzi mi bynajmniej o promowanie egocentryzmu, takiego życia zdążyłam już doświadczyć i stwierdzam, że smakuje dość kwaśno. Przydługawe wpatrywanie się w siebie ani nie pomaga, ani nie uszczęśliwia.
Bardziej mam na myśli moment, kiedy można na chwilę przymknąć buzię, przestać gadać i pobyć sobie, posłuchać. Taki mały reset. Uśmiechnąć się nad sobą trochę. No i właśnie się uśmiecham. Nie wszystko jest proste, nigdy nie będzie, ale czuję się bardzo szczęśliwa. I chcę to zapamiętać dobrze, niech mi ten czas nie umknie.

1 komentarz:

Odile S pisze...

Hi, Bonjour,
I tried to read polish and I'm guessing that you're talking about vacation
J'ai essayé de lire ce que tu as écrit, et j'ai seulement deviné qu'il s'agit de vacances.
Meilleurs voeux,
Odile