16 maja 2007

Wycieczka w orient.

Może dość późno, może wszyscy już to znają, ale ja odkryłam dziś, że w Warszawie chowa się zupełnie osobne miasto, nie ma nic wspólnego z ciasteczkami z Batidy i kryształkami Svarovskiego. Kilka przystanków tramwajem i mamy mały chinatown, w takim dość zgrzebnym wydaniu, orient przyprawiony warszawską szarugą. Trochę się zmagałam ze sobą, gimnastykowałam się pałeczkami, ale wietnamska zupa pho weszła znakomicie. Na wynos oryginalna chińska zupka i napój z guawy, na deser wyborny spacer. Zabawne, ale inaczej się to wszystko widzi ze świadomością, że za miesiąc stadion będzie zamknięty. Chyba jakoś czuć tymczasowość w powietrzu. Muszę się jeszcze wybrać porobić fotki, udokumentować nim się skończy, z pewnością wrócę jeszcze do tematu. Dziś wolałam popatrzeć.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...

Wiesz, to dość odważna ocena, tak powiedzieć że ktoś nie ma współczucia na podstawie krótkich notatek, ale zostawiam to Tobie. Może każdy przeżywa różne rzeczy trochę inaczej. Możesz uważać że mniej, nie mam możliwości na to wpłynąć. Powodzenia. W.

Anonimowy pisze...

Nie,źle mnie odebrałaś. Czasami mi brak litości, np. dla pana Czesia pod toruński monopolwym. Jak spotykam takiego człowieka, odczuwam mieszninę wstydu i zażenowania, takie dziwne uczucie. Wkurza mnie to we mnie samym, a z drugiej strony nieraz na siłę staram się być "dobry M",ale nie odczuwam tego tak bardziej wewnętrznie, czynię coś, bo odczuwam obowiązek nie dlatego że chcę. Przypuszczam, że pogarda dla ludzi w tym przeszkadza (w sensie, żeby komuś pomóc trzeba się czuć z nim równym). Wcale nie sugeruję, że Ty coś takiego odczuwasz.
Ale naprawdę mniejsza o to, cieszę się, że dobrze się u Ciebie układa. Rzowijasz się.
już zamilczę, również powodzenia
Maciej Narloch

Weronika pisze...

komentarze usunięte na prośbę ich autora.