04 maja 2007

Mój dom raczej przenośny.

Za kilka tygodni znowu będę na walizkach, o ile dobrze liczę to będzie moja 16ta przeprowadzka. Mam już nieźle przećwiczone organizowanie kartonów i owijanie szklanek w gazety. Nie wiem jeszcze za bardzo co dalej, jest kilka sympatycznych opcji i wierzę że skończy się na tej najlepszej, choć jeszcze nie wiem co to znaczy.
W sumie nie mam nic przeciwko przenoszeniu się z miejsca w miejsce, ale zaczynam już sobie perwersyjnie marzyć o jakimś stałym miejscu, warto czasem mieć jakiś punkt odniesienia, no DOM po prostu. Sama raczej nie mam na razie widoków na tego rodzaju luksus, dlatego cieszę się podwójnie, że moja rodzina znalazła sobie gniazdko, zanosi się na wielki koniec ery poczekalni i wreszcie będziemy mogli spokojnie osiąść w najprawdziwszej rodowej siedzibie.
A skoro mnie przynależy się na razie styl tułaczy, powinnam chyba trochę zredukować inwentarz. Rozsiadłam się wygodnie tu gdzie teraz jestem i w jeden samochód już się na pewno nie zmieszczę. Ach, ciekawa jestem miny sąsiadów gdybym którejś soboty urządziła garage sale na dziedzińcu przed blokiem!

Brak komentarzy: