01 marca 2007

Rzecz prywatna

Mówiłam dzisiaj krótki wykład dla przyjaciół. Czy jest sens rozmawiać o Bogu? Czy powinno sie mówić o wierze? O Jezusie? Jednym z bardziej zmyślnych chwytów socjalistycznej propagandy było wylansowanie przekonania, że religia jest sprawą prywatną.
A mnie się zdaje, że Jezus wiedział co mówi, nazywając uczniów światłością świata. Nazywając ich solą ziemi. Miastem położonym na górze i świecą na świeczniku.
Pewnie dużo zależy od tego kim On dla nas jest. Jeśli autoterapią, dobrą wróżką, złudzeniem które koi, pociesza i pomaga dobrze żyć, to faktycznie mówić nie warto. Byłoby to wtedy równie dziwaczne jak publiczne odczytywanie swojego pamiętnika.
A jeśli jest rzeczywisty? Jeśli jest największym skarbem? Dobrą wieścią? Czy można trzymać w tajemnicy informację o położeniu oazy, gdy się wędruje po pustyni?

Brak komentarzy: